Postój w strefie zamieszkania
Dzień dobry,
mam pytanie.
Na mojej ulicy jest strefa zamieszkania i znak B-1 (wraz z nie dotyczy dojazdu na teren posesji).
Wyjeżdżam z bramy, widzę, że stoi policja po lewej stronie, a po prawej stronie stoją samochody, które oni spisywali (mieli włączoną sygnalizacje świetlną). Przejazdu nie było. Podjechałem i stałem po czym wyszedł policjant (bez czapki) i do mnie z tekstem tutaj przejazdu nie ma. Ja mówię jak nie ma, a on do mnie no stoją samochody nie widzisz? Ja taki zdziwiony (śpieszyłem się po mamę) i mówię, że ja chce przejechać i czy mogę prosić o jego legitymacje, on że nie ma obowiązku i mam 10 sec na odjechanie stąd mam sobie cofać( samochody stały za mną) i sobie poszedł no to zgasiłem silnik, żebym nie dostał mandatu, że stoje pow. 1 min w ter zabudowanym i mówię do niego czy mogę Pana legitymację, a on do mnie jaką legitymacje? Mówię, że jeśli jest funkcjonariuszem publicznym, ma legitymację i ma mi ją okazać, on że nie ma. Mówił tak wolno i rozwalił mnie tym tekstem, że nie ma przejazdu, że pytam się czy Pan jest pod wpływem alkoholu? On do mnie, że tak i poszedł po kolegę. Kolega przylazł, dokumenty poproszę i mandat. Oczywiście się nie zgodziłem na mandat i sprawa do sądu. Jego alkomatem w końcu nie zbadali bo się bałem spytać, mówię sobie, zaraz mi przetrzepią samochód i będą się wszystkiego czepiać.
Dodam, że nie jestem idiotą i gdybym nie miał mocnych podejrzeń, że jest pod wpływem to bym go o to nie zapytał. Czy mam jakieś szanse się wybronić w sądzie?
|