Dzień Dobry,
Chciałbym omówić następujący problem, z którym borykamy się już od dłuższego czasu. W lipcu 2019 roku przeprowadziliśmy się z rodziną (ja, żona, trójka dzieci ur. 2017 (syn), 2019 (córka), 2019 (córka)) do domu w zabudowie szeregowej i początkowo nic nie wskazywało na to, że coś będzie się działo źle.
Sąsiad (70 lat) z prawej strony był już w trakcie remontu swojego domu (samodzielne prace budowlane związane z ocieplaniem domu, kładzeniem elewacji i budową balkonu), który trwał aż do późnej wiosny 2020. Związane z tym hałasy często były dla nas uciążliwe (głównie jeśli chodzi o usypianie dzieci w dzień). Dodam, że poza samym remontem, były często słyszalne okrzyki i bluzgi pomiędzy sąsiadem, a jego synem (24 lata) podczas wykonywania tych prac, a także głośna muzyka puszczona na podwórze. Jako nowi sąsiedzi nie chcieliśmy zwracać sąsiadowi uwagi, tym bardziej, że sami przeprowadzaliśmy mały remont na miesiąc przed przeprowadzką, a nasze córeczki-bliźniaczki na pewno też dawały się we znaki podczas nocnych pobudek. Tak przynajmniej rozumowaliśmy.
W tym czasie, często podczas spacerów z dziećmi napotykaliśmy żonę sąsiada, która zawsze wykorzystywała tę okazję, aby udzielić mojej żonie szereg nieproszonych rad dotyczących opieki nad dziećmi - na przykład: ,,córki odstawić od piersi'', ,,lać dzieci w pupę kiedy są głośno'', ,,podawać córkom środki uspokajające'' ,,syna odpieluchować''. Sama jako przykład podawała za wzór wychowanie swojego syna - na przykład: ,,jak trzeba, dostawał lanie'', ,,ojciec mu złoił skórę, jak zjeżdżając z górki złamał nogę'', ,,w wieku 3 lat był już zostawiany sam w domu''. Przyznam, że wówczas nie zwracaliśmy uwagi kobiecie - myślę, że działał u nas efekt psychologiczny, gdyż nie znaliśmy tam nikogo (w przeciwieństwie do sąsiadów, którzy mieszkają tam od 30 lat i - z tego, co widzieliśmy - dobrze żyją z pozostałymi sąsiadami, często razem plotkują pod oknami itp.). Nie chcieliśmy też wchodzić za bardzo w relacje z tymi ludźmi, gdyż byliśmy świadkami, jak wobec siebie zachowują się ordynarnie, często się głośno kłócą, klną itd. Uznaliśmy, że neutralność i ignorowanie kobiety będzie lepszym dla nas wyjściem. Z czasem, kiedy kobieta zdała sobie sprawę, że ignorujemy jej ,,rady'', zaczęła grozić, że jak dzieci będą takie hałaśliwe, to zawiadomi opiekę społeczną i Policję, mówiła przy tym, że dzieci są niedożywione i zaniedbane, a nawet twierdziła, że mieszkając we wcześniejszym miejscu, mieliśmy już problemy z opieką i policją, ponadto tutaj wszyscy mieszkańcy mają już nas dość. Dodam, że z żoną nie mamy sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o opiekę nad dziećmi, a nawet odpowiadaliśmy kobiecie, że może wzywać służby nawet codziennie i żadnych tego typu problemów także w przeszłości nie mieliśmy. Dzieci zachowują się adekwatnie do swojego wieku, owszem jest czasem ciężko, ale radzimy sobie. Także nikt z pozostałych sąsiadów nie skarżył się nam.
Tymczasem remont sąsiadów dobiegł końca, ale od czerwca 2020 zaczęły się kolejne ataki w naszą stronę, tym razem za pomocą głośnej muzyki wycelowanej wprost w naszą ścianę. Incydenty z muzyką objawiały się głównie wieczorem, ok. godz. 19:00. Podjęliśmy rozmowę z sąsiadami (z matką i synem) podczas której wyjaśniliśmy, że tak głośna muzyka nie pozwala nam położyć dzieci do snu. Wyjaśnili nam, że nie ma ciszy nocnej, wobec czego mogą się tak zachowywać, poza tym nasze dzieci również hałasują. Po każdym takim kolejnym incydencie, przychodziliśmy do sąsiadów z prośbą o wyłączenie odtwarzacza, a za każdym razem ich odpowiedź była taka sama. Podczas jednej z rozmów dowiedzieliśmy się, że za puszczanie muzyki jest odpowiedzialny syn sąsiadów. Od tego momentu można wnioskować, że sąsiedzi puszczają muzykę intencjonalnie, aby nam uprzykrzyć życie. Podkreślam, że w tym okresie muzyka była puszczana w taki sposób, że wspólna ściana drżała od niskich rejestrów, a dźwięki były słyszalne na całym osiedlu. We wrześniu 2019 zacząłem nagrywać ten hałas, wykonałem także rozmowę z Dzielnicowym, po której on wybrał się do sąsiadów w celu pouczenia. Dzielnicowy po swojej rozmowie z nimi zadzwonił do mnie mówiąc, że raczej nic nie wskórał, gdyż sąsiedzi ,,zakrzyczeli'' go swoimi argumentami i ,,na każde jego słowo, oni mieli już 10''. Zaproponował, aby w każdej sytuacji takiego zakłócania spokoju, dzwonić na 112. Tak robiliśmy - z jednej strony nagrywałem hałasy, z drugiej wzywaliśmy interwencję Policji. Interwencja nr 1 (15.10.) skończyła się pouczeniem sąsiadów, interwencja nr 2 (tego samego dnia 15.10.), skończyła się wysłaniem wniosku policjantów do sądu o ukaranie syna sąsiadów. Przed dwa tygodnie był spokój, 30.10. znów głośna muzyka, którą tylko nagrałem, nie wzywaliśmy interwencji. 31.10. znów głośna muzyka, wezwaliśmy interwencję nr 3, która skończyła się znów wysłaniem wniosku policjalntów do sądu o ukaranie syna sąsiadów. Na każdą interwencję sąsiedzi reagowali na policjantów agresją słowną, nie chcieli pokazać dokumentów, a dopiero groźba zabrania ich na komendę skłaniała ich do pokazania dokumentów.
W dniu 07.11. złożyliśmy z żoną osobiste zawiadomienie na Policję w sprawie uporczywego zakłócania spokoju przez syna sąsiadów, opisując okoliczności do czerwca 2020, dostarczając dowody z nagraniami na płycie.
Z tego, co wiem, syn sąsiadów został przesłuchany przez Policję i został wysłany wniosek do sądu o ukaranie. Od tego czasu, incydenty z muzyką nie ustały, ale nastąpiła zmiana taktyki sąsiadów, bo od tej pory puszczają ją na tyle cicho, że nie słychać jej z zewnątrz budynku, ale za to słychać wyraźnie w pokoju, w którym śpią nasze córki w taki sposób, że zakłóca im ten sen. Sąsiad nawet wywnioskował kiedy córki kładziemy na drzemki, bo zaczął puszczać muzykę właśnie w tych godzinach (11-13), a potem standardowo ok. 19:00. Musieliśmy zmieniać godziny drzemek dzieci, aby wprowadzać sąsiada w błąd. Także czasowo wyprowadzaliśmy się z domu do mamy mojej żony, aby oszczędzić dzieciom niepokojów. Na dłuższą metę jednak to nie jest rozwiązanie. W listopadzie-grudniu wezwaliśmy w sumie 5 interwencji Policji, za każdym razem sąsiedzi wyłączali muzykę w momencie, gdy pod domem pojawiał się patrol. Pierwsze dwa razy sąsiedzi otworzyli drzwi policjantom, znów wyrażając agresję słowną wobec nich i odpierali do siebie wszelkie argumenty mówiące o zachowaniu spokoju wobec nas. Potem sąsiedzi nie otwierali nawet drzwi policjantom, którzy w takiej sytuacji nie mogli nic zrobić i odjeżdżali.
W życiu codziennym, napotykając na ulicy matkę sąsiada słyszymy okrzyki skierowane do nas z jej strony, np. ,,Jesteście hołotą, nie powinniście tu mieszkać!'', syn sąsiadów ostatnio wykrzyczał do mnie: ,,Sąsiad, o 1 w nocy czyścisz piec?? Nie mieszkasz tu sam!''. (Gwoli wyjaśnienia, rozpalałem piec o 1 w nocy, ponieważ zgasł w nocy, ale nikomu nie chciałem zakłócić spokoju - mogło to być tylko słyszalne pod naszym oknem od piwnicy). Szczerze mówiąc, zacząłem unikać spotkań z tymi sąsiadami, wychodzę z domu tylko wtedy, kiedy muszę, a żona w ogóle przestała wychodzić (wjeżdżamy/wyjeżdżamy samochodem bezpośrednio z garażu, który można otworzyć/zamknąć za pomocą pilota). Pewnego dnia, przyszły do nas pracownice opieki społecznej, które dostały anonimowe zawiadomienie o tym, że zaniedbujemy swoje dzieci. Panie z opieki rozeznały się, nie stwierdziły żadnych uchybień i spytały, czy mamy z kimś konflikt - wyjaśniliśmy paniom całą sprawę, panie poszły i temat się zamknął.
W dniu 31.12. złożyliśmy z żoną uzupełnienie do pierwszego zawiadomienia o kolejne nagrania i opis okoliczności z okresu listopad-grudzień.
05.11. dostaliśmy informację, że sprawa z 07.11. w dniu 24.12. została skierowana do sądu rejonowego z art. 51
kw na syna sąsiadów, w której jesteśmy osobami pokrzywdzonymi.
W dniu 11.01. wysłaliśmy z żoną do sądu oświadczenie o działaniu w sprawie w charakterze oskarżyciela posiłkowego.
Co w tej sytuacji możemy jeszcze zrobić?
Uważam, że art. 51
kw (zakłócanie porządku i spokoju publicznego poprzez słuchanie głośnej muzyki) nie wyczerpuje czynu, którego dopuszcza się syn sąsiadów, bowiem zachowanie jest uporczywe i nastawione na znaczne utrudnienie nam życia rodzinnego. W jaki sposób teraz możemy przekwalifikować oskarżenie, na przykład na art. 107
kw (Złośliwe niepokojenie drugiego człowieka)? Czy możemy na tym etapie przesłać do sądu, w celu uzupełnienia, pełne wyjaśnienie okoliczności jakie miały miejsce od lipca 2019? Czy możemy dołączyć w charakterze oskarżonego także matkę oskarżonego, jako osobę, która także nas niepokoji w sposób słowny, a być może też podżega syna do puszczania głośnej muzyki?