Witajcie.
Stałem na parkingu ( ciągnik siodłowy + naczepa) kręcąc "pauze" rano odjechałem z miejsca aby podjąć rozładunek w firmie Amazon która znajdowała się obok.
Po 20 minutach zjeżdża się policja która została wezwana przez właściciela osobówki (który jakimś trafem siedział wtedy w swoim samochodzie) z twierdzeniem że jak cofałem to przyhaczyłem komuś w osobówkę w zderzak po oględzinach mojej naczepy i samochodu stwierdziłem że niema śladów wynikających z mojego zaniedbania ani na aucie oraz na naczepie. Także odmówiłem przyjęcia mandatu bo przyznawać się do czegoś czego nie zrobiłem nie będę.
W międzyczasie zeznałem u siebie na komisariacie że tamtego dnia żadnej osobówki wokół siebie nie widziałem i moje cofnięcie zestawem niwelowało jakiekolwiek prawdopodobieństwo wystąpienie szkód dla osób trzecich
Zatem policja wlepiła mi oddalenie się z miejsca zdarzenia i skierowała sprawe do sądu w której orzekł że jestem winny w sprawie co jest dla mnie absurdalne gdzie wokół nie było żadnych kamer niczego i na tej podstawie orzekają wine w kwocie 600 zł oraz prawdopodobny regres OC z ciągnika co i tak może poskutkować obarczeniem mnie dalszymi kosztami.
Tak więc zamierzam złożyć odwołanie i walczyć o swoje bo czas się na to zawsze znajdzie
Z racji że mieszkam jakieś 500 km od sądu to czy wystarczy być na jednej rozprawie i wyjaśnić okoliczności zdarzenia?
Ile ogólnie takich rozpraw jest? I czy są duże szanse na umorzenie sprawy?
Wspomnę jeszcze że w wyroku jako świadkowie zostali podani Policjanci co chyba jest standardem w takich rozstrzygnięciach a wokół parkingu nie było żadnych kamer
Noi czy apelacje składać w formie listu i wysłać na adres pocztowy dla danego sądu gdzie zapadł wyrok? Czy drogą elektroniczną?
Z góry
Pozdrawiam