Przywłaszczenie telefonu plus fałszywy zarzut przywłaszczenia pieniędzy
Witam,
Moja historia wygląda następująco:
Nie jestem karany i nigdy nie miałem do czynienia z żadnymi zarzutami karnymi.
Kilka miesięcy temu znalazłem telefon w pokrowcu i niestety go zatrzymałem.
Nieświadomy konsekwencji korzystałem z niego przez ok miesiąc potem go odstawiłem na bok. Miesiąc później policja, wezwanie i przesłuchanie.
Przyznałem się do tego, że go znalazłem i nie oddałem.
Przy następnej wizycie u funkcjonariusza śledczego zwróciłem telefon, ale też przy okazji zrobiłem wycenę telefonu aby upewnić się ile jest wart. Wycena została zrobiona przez biegłego rzeczoznawcę sądowego i został wyceniony na ok 340 pln.
Z tą wyceną zjawiłem się na drugiej wizycie, co trochę zaskoczyło śledczego, który stwierdził, że tzw pokrzywdzona twierdzi, ze telefon wart jest 500 pln.
Zostawiłem kopię wyceny na policji.
Parę dni później kolejne wezwanie i wizyta na policji. I tutaj niespodzianka, śledczy przekazał, że pokrzywdzona twierdzi że w futerale było dodatkowo jeszcze ok 400 pln i prokurator stwierdził, ze przedstawi mi zarzut przywłaszczenia telefonu o wartości UWAGA równo 421 pln i właśnie tych pieniędzy, bo tak twierdzi pokrzywdzona.
Wygląda na to, że wycena zrobiona przez biegłego sądowego jest nic nie warta - oczywiście wycena na poziomie 421 nie wiem na jakiej podstawie została zrobiona, a to, że pokrzywdzona twierdzi, że były tam pieniądze to wystarczający dowód, aż się zdziwiłem, ze nie powiedziała, że były tam np diamenty.
Co w tej nieprzyjemnej sytuacji mi pozostaje ? Przyznałem się uczciwie do znalezienia i zatrzymania telefonu ale do zatrzymania pieniędzy nigdy.
Proszę o poradę. Dziękuję.
|