Witam.
Od ostatnich prawie 2 lat miałem "małe" kłopoty ze skarbówką .Urząd skarbowy z mojej miejscowości nałożył na mnie kare około 50 tys zł . Było to dla mnie niezrozumiałe bo byłem niewinny
ale żeby uniknąć ewentualnych problemów udałem się do doradcy podatkowego ,który prowadził moje sprawy.Dałem mu pełnomocnictwo abym nie musiał się osobiście tymi sprawami zajmować. Niestety skarbówka w moim mieście nałożyła na mnie kare po odwołaniu do wyższej instancji ta podtrzymała ów wyrok
więc postanowiłem wejść na drogę sądową i tu WYGRANA
sąd prawie wyśmiał zarzuty urzędu skarbowego i przyznał mi czyli skarżącemu 4 tys zł Jeśli urząd nie odwoła się do sądu w Warszawie to wygrałem i będzie musiał wypłacić mi moje zasądzone pieniądze za poniesione koszty ale mój doradca podatkowy chce abym oddał mu wypłacone pieniądze odejmując tylko 1500 zł za wpłacona sprawę i nawet wystawił mi fakturę . Tylko ,że ja za każde pismo i stawiennictwo w sadzie czy urzędzie płaciłem dla doradcy wiec nie rozumiem czemu on chce abym mu oddał pieniądze.On twierdzi,że one mu się należą bo to sąd je jemu przyznał .
CZY TEMU MOJEMU DORADCY PODATKOWEMU NALEŻĄ SIĘ TE PIENIĄDZE ? skoro już mu za to zapłaciłem.
Dziękuje za ewentualna pomoc .
Pozdrawiam