Dzień dobry, pracowałem na umowie zlecenie z wynagrodzeniem prowizyjnym, gdzie kar(zazwyczaj między(5-10% za niewykonanie danego celu) łącznie potrafiło się uzbierać kar na 65% wynagrodzenia i mam zarzuty co do tej umowy, której w życiu nie powinienem zawierać i być dłużej bez pracy. Proszę rozwiane moich wątpliwości co do kilku rzeczy.
1. Czy nie powinienem zażądać ustalenia stosunku pracy albo wyrównania wynagrodzenia do pensji minimalnej jeżeli na jest nade mną przełożony wyznaczony przez zleceniodawcę jak i sam zleceniodawca kontrolujący moją pracę i nie decyduję samodzielnie o czasie i miejscu wykonywania pracy, realnie pracując w biurze i wpisując się codziennie na listę. Praca zdalna niby dozwolona ale nie chciano mi pozwolić na więcej niż 3 dni w zdalnie w tygodniu, finalnie pozwolono po jakimś czasie. Praca na sprzęcie zleceniodawcy.
2. Czy wynagrodzenie prowizyjne określone w sposób w umowie, jest na pewno samym wynagrodzeniem prowizyjnym jako, że nawet w przypadku braku zrobienia czegokolwiek dostaję stawkę godzinową*liczba przepracowanych godzin obciętą o 0-65%?
3. Wiele osób z firmy ma problem z ostatnią wypłatą i pewnie mnie też to nie ominie. Firma zatrzymuje część wynagrodzenia na 6 miesięcy twierdząc, że to na poczet przyszłych reklamacji. Według mnie nie ma nic takiego w umowie i robią to bezprawnie.
4.Wielkość kar umownych(tych wyższych) wydaje się być totalnie od czapy np. § 5 Punkt 4
5. Jest sens udać się do radcy prawnego z tą umową czy zostaje mi tylko możliwość dojechania tej firmy w inny sposób?
Dwie strony nie zmieściły się do załączników więc zamieszczam jeszcze link do galerii ze zdjęciami umowy z usuniętymi danymi poniżej:
https://postimg.cc/gallery/zvykMBj