M
MaciekMaciek95
Nowy użytkownik
- Dołączył
- 05.2017
- Odpowiedzi
- 17
Witam , z żoną jesteśmy małżeństwem od 3 lat mamy rocznego syna , od jakiegoś czasu żona straszy mnie rozwodem i tym że mnie spakuje i mogę wracać do mamusi jak mi się nie podoba .
Ciągłe kłótnie o pieniądze ( mam 2 kredyty i 2 debety na koncie o których nie wie ) z racji wybuchowego charakteru nic jej o tym nie mówiłem , pieniądze z tych pożyczek i debetu szły na życie , bo żona nie umie dysponować pieniędzmi , a nie chciałem jej zakazywać że nie może czegoś kupić to spirala się nakręcała , i teraz ciągłe awantury że nic nie można kupić , pojechać itd , zarabiam jakieś 5 tys netto w zależności od miesiąca , pracuje w delegacji. Żona zajmuje się dzieckiem , mieszkamy w domu jej babci , a naprzeciwko jej rodzice , ja wyjeżdżam to każdy jej pomaga , ale wini mnie za to że ciągle mnie nie ma , chciałem zmienić pracę napisałem nawet wypowiedzenie i dałem w pracy ale kazała mi je cofnąć bo jeszcze nie czas na zmianę pracy . Mam straszny mętlik w głowie , i powoli przygotowuje się do rozwodu , który nastąpi z jej strony zapewne .
Moje pytanie to: jak bardzo będę miał ciężko , tzn ile mogą wynieść mnie alimenty , jak będzie wyglądała opieka nad dzieckiem?.
Jakie mam wyjście z sytuacji żeby nie pójść z torbami ?
Ciągłe kłótnie o pieniądze ( mam 2 kredyty i 2 debety na koncie o których nie wie ) z racji wybuchowego charakteru nic jej o tym nie mówiłem , pieniądze z tych pożyczek i debetu szły na życie , bo żona nie umie dysponować pieniędzmi , a nie chciałem jej zakazywać że nie może czegoś kupić to spirala się nakręcała , i teraz ciągłe awantury że nic nie można kupić , pojechać itd , zarabiam jakieś 5 tys netto w zależności od miesiąca , pracuje w delegacji. Żona zajmuje się dzieckiem , mieszkamy w domu jej babci , a naprzeciwko jej rodzice , ja wyjeżdżam to każdy jej pomaga , ale wini mnie za to że ciągle mnie nie ma , chciałem zmienić pracę napisałem nawet wypowiedzenie i dałem w pracy ale kazała mi je cofnąć bo jeszcze nie czas na zmianę pracy . Mam straszny mętlik w głowie , i powoli przygotowuje się do rozwodu , który nastąpi z jej strony zapewne .
Moje pytanie to: jak bardzo będę miał ciężko , tzn ile mogą wynieść mnie alimenty , jak będzie wyglądała opieka nad dzieckiem?.
Jakie mam wyjście z sytuacji żeby nie pójść z torbami ?