Egzamin adwokacki po szkoleniu w KSSiP.

  • Autor wątku Autor wątku JuliaZ
  • Data rozpoczęcia Data rozpoczęcia
J

JuliaZ

Nowy użytkownik
Dołączył
09.2012
Odpowiedzi
4
Dzień dobry! Zastanawia mnie od jakiegoś czasu kwestia pozaaplikacyjnego trybu dostępu do wykonywania zawodu adwokata. Art. 66 w ustępie drugim pkt. 5 ustawy PoA przewiduje możliwość złożenia egzaminu adwokackiego przez "osoby, które zdały egzamin sędziowski, prokuratorski, notarialny lub komorniczy". Poziom szkolenia aplikantów w KSSiP (szczególnie kandydatów na sędziów), z tego co mi wiadomo, jest bardzo wysoki i, co najważniejsze, wszechstronny, a wiadomo, że na aplikacji adwokackiej (szczególnie w moim mieście, gdzie po rozmowie z kilkoma aplikantami, wiem, że poziom trudności egzaminów wcale nie ma przełożenia na praktyczną naukę i na wykonywanie zawodu) dużo zależy przede wszystkim od patrona i innych czynników, takich jak np. zwykły fart, żeby znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie. Stąd moje pytanie - czy jest na forum ktoś, kto zdecydował się po zdaniu egzaminu prokuratorskiego czy sędziowskiego, przystąpić do egzaminu adwokackiego i z powodzeniem go zaliczył? Czy szkolenie na aplikacji adwokackiej jest rzeczywiście niezbędnym elementem, by dobrze wykonywać ten zawód w przyszłości? Pozdrawiam.
 
Nie jest niezbędne aplikacja nic cię nie nauczy.
Ważny jest dobry patron i praca w kancelarii.
Reszta się nie liczy , aplikacja jest tylko po to aby napychać kabzę korporacjom.
Nie nauczysz tam się nic więcej niż to co nauczyłaś się na studiach.
Teoretyczne wykłady i śmieszne praktyki w sądach na których się siedzi jako publiczność na ławce albo protokołuje.
Jeżeli ktoś nie ma styczności czyli nie pracuje zawodowo w kancelarii albo chociaż w dziale prawnym to nic się nie nauczy i jego przygotowanie do wykonywania zawodu adwokata czy radcy prawnego będzie po skończeniu aplikacji takie jak zwykłego absolwenta prawa bez żadnej praktyki.
 
Ostatnia edycja:
Zgadzam się z przedmówcą. Aplikacja w dzisiejszym wydaniu, to w większości przypadków - farsa i zwyczajne oszustwo, ewentualnie przebywanie przez trzy lata w pewnym środowisku, z którego to przebywania w ostatecznym rozrachunku, niewiele wynika. Jeżeli ktoś nie miał solidnego patronatu, zaangażowania patrona, odpowiedzialnej pracy w kancelarii, polegającej na dopuszczaniu do wszelkich czynności procesowych oraz ujawnienia niezbędnych tajników sztuki adwokackiej, to czas spędzony na aplikacji miał wymiar stricte - towarzyski. To, że ktoś teraz powie, iż jednak czegoś się nauczył, jest słabym argumentem, bo to COŚ, to za mało i nie powinno w ogóle występować pod szyldem aplikacji, szczególnie w takim wymiarze, w jakim jest ona kojarzona i jaki miała charakter, wiele lat temu.
 
Powrót
Góra