Kupił samochód a teraz chce go oddać

Witam serdecznie!

Idąc za wskazówką forumowiczów, mówiąca o tym by poszukać zanim napiszę, stwierdzam iż nie znalazłem odpowiedzi na moje pytania. Owszem, było kilka podobnych tematów...ale tylko podobnych. Było równiez odesłanie do konkretnych przepisów kodeksu cywilnego, lecz nie posiadam wykształcenia prawniczego, by móc samodzielnie interpretować przepisy prawa.
Do rzeczy...
Jestem osobą prywatną i sprzedałem dziś samochód osobie prywatnej. Samochód był również wystawiony na aukcji allegro, lecz kupujący nie brał w niej udziału. Po podpisaniu umowy, przy braku ofert na allegro, zakończyłem aukcję.
Kupujący przyjechał w towarzystwie osoby, która samochód sprawdzała pod względem technicznym. Po oględzinach osoba owa wydała opinię pozytywną na temat samochodu i stwierdziła, że można podpisac umowę.
Dodam iż w ręce kupującego oddałem bardzo dokładny opis samochodu, wraz z opisem usterek, które obecnie samochód posiada! Opis owy był identyczny z tym, umieczszonym na allegro. Kupujący zaakceptował fakt występowania usterek i podpisaliśmy umowę kupna/sprzedaży samochodu.
Po kilku godzinach kupujący zadzwonił oznajmiając, że koszty naprawy są wyższe niż prognozował i że chce zwrócić samochód oraz odzyskać pieniądze. Poruszył przy tym kwestię, że jeśli nie uznam jego roszczenia, to będzie się powoływał na możliwość zwrotu zakupionego towaru bez podania przyczyny do 14 dni.

O ile kwestia klauzuli o znajomości stanu technicznego samochodu, zawarta w umowie jest dla mnie jasna, o tyle kwestia możliwości zwrotu w ciągu 14 dni zakupionego towaru bez podania przyczyny - już nie.
Czy owy kupujący może się rozmyślić i bez podania przyczyny, w myśl (jak mniemam) prawa żądać ode mnie zwrotu pieniędzy za samochód?

Z góry dziekuję za szybką i konkretną odpowiedź

M.

Ps. Chcąc być uczciwym sprzedającym wyłożyłem kupujacemu wszystko co wiedziałem o stanie samochodu.

1. oczywiście że nei ma tutaj zastosowania termin 14 dniowy (jak już to 10 dni), ale dotyczy to całkowicie innych sytuacji, więc spokojnie;

2. jeśli stan techniczny był mu znany podpisaliście standardową umowę, w której oświadczył że zna stan techniczny pojazdu, był on zgodny ze specyfikacją ze strony, a poza tym ma pan jakies dowody, aby to wszystko potwierdzić, to facet może spadać na drzewo;

na marginesie nalezy mu dodać, że motywacja zakupu samochodu, nie może być traktowana jako jakikolwik błąd; jeśli wiedział, iż ma naprawić sprzęgło i się okazało, że naprawa sprzęgła wynisienie nie 500, a 1000 złotych, to pana to nie ineteresuje.
No chyba że to pan mu podał przykładowe koszty naprawy - wówczas pan go wprowadził świadomie w błąd.

1.Specjalnie wydrukowałem szczegółowy opis samochodu i wręczyłem go kupującemu, zanim zaczął oglądać auto, prosząc o to by przeczytał.
2.Poinformowałem o usterce, zastrzegając, że nie jestem mechanikiem i nie wiem co może być przyczyną, a tym samym nie informowałem o jakichkolwiek cenach.
3.Z samego rana kupujący zadzwonił do mnie, twierdząc iż niepoinformowałem go o tym, że akumulator nie działa. Wczoraj wszystko było w porządku. Samochód odpalał, kupujący nim jeździł. Dziś mi mówi, że mi go przywiezie i postawi pod domem żądając zwrotu pieniędzy.
4.Poinformowałem kupującego, że jeśli znajdzie przepis prawny, który pozwoli na zwrot samochodu to go przyjmę a pieniądze zwrócę. Mam czyste sumienie, gdyż poinformowałem o wszystkim tym co wiedziałem na temat samochodu.
5.Klient groził przez telefon, że jeśli nie oddam pieniędzy, samochód spali na moim podwórku.Informował mnie również, że przez zakupem samochodu ode mnie reklamował inny u innego sprzedającego, z jakim skutkiem - nie wiem.
6.Pikanterii dodaje również fakt iż samochód sprawdził u mechanika w dniu Wszystkich Świętych, gdzie według mnie warsztaty są zamknięte. Sprawa mi śmierdzi ale sie nie poddaję. Kto wie, co on z tym autem zrobił w międzyczasie?

Czekam na przyjazd krewkiego kupującego.

panczeslaw napisał:

4.Poinformowałem kupującego, że jeśli znajdzie przepis prawny, który pozwoli na zwrot samochodu to go przyjmę a pieniądze zwrócę. Mam czyste sumienie, gdyż poinformowałem o wszystkim tym co wiedziałem na temat samochodu.
5.Klient groził przez telefon, że jeśli nie oddam pieniędzy, samochód spali na moim podwórku.Informował mnie również, że przez zakupem samochodu ode mnie reklamował inny u innego sprzedającego, z jakim skutkiem - nie wiem.

Kliknij, aby rozszerzyć...

odnośnie 4 to bardzo słuszny pomysł

odnośnie 5 - nagrywaj tego typu rozmowy i najlepiej wszystkie rozmowy z nim bo to podlega już po kodeks karny więc w razie problemów odpowiednia instytucja to policja.

Dziękuję za odpowiedź. Pójdę za radą nagrywania rozmów.
Od godzin porannych nie mam na razie żadnego kontaktu z kupującym, więc siedzę niespokojny oczekując na możliwe nieobliczalne zachowanie klienta.
Sprawa jest w toku, postanowiłem, że wstrzymam się jeden dzień ze zgłoszeniem w urzędzie zbycia samochodu.

Bardzo proszę o komentarze, rady, gdyby komuś z Państwa przyszło coś do głowy.

Z góry dziękuję

M.

no niestety nie ma rad, na zapalczywych "konsumentów", popieram kolege i radze nagrywać rozmowy, ewentualnie nawet sam fakt odstawienia pojazdu;

Na chwilę obecną cisza...

witam,
niewiem jak sie tu poruszac ale to chyba ze zdenerwowania.
w każdym bądź razie mam problem i prosze was o rade.
mam firme autohandel(nie komis tylko dzial gosp jednoosob) i sprzedalam w polowie grudnia 2011 czlowiekowi samochod,przyjechali we dwoch obejzeli, jezdzili i kupili,sprzedalam ten samochod tak jak przywiozlam go z zagranicy,sprawny nie mial wad.tymczasem dostaje pismo od kupujacego ze mam mu zapłacic 3tys bo tyle wyniosla naprawa czesci, z ktora to rzekomo wada sprzedalam samochod. powoluje sie na art 560 k.c. i chce mnie po sadach ciagac.
co w takiej sytuacji?
skad mam pewnosc co ten czlowiek przez prawie 2 miesiace z tym autem robil?dlaczego nie zglosil mi wczesniej tego problemu.na dodatek rzekomo wlasnie sie okazalo ze byc moze silnik jest uszkodzony.tez po 2 miesiacach.
prosze o wasza opinie

Jeżeli rzeczywiście w samochodzie była jakaś wada, kupujący powinien reklamować samochód u ciebie a nie naprawiać coś na własna rękę teraz żądać pieniędzy za naprawę, więc spokojnie - tak się nie denerwuj. Poczytaj Poradnik konsumenta, żeby wiedzieć co powinien zrobić kupujący (choćdziwne że tego nie wiesz, skoro prowadzisz działalność).

jesli naprawil na wlasny koszt to ma pecha, bo nie dotrzymal procedury reklamacyjnej i teraz tobie moze to zwisac.

Nie jest to takie bobpl jednoznaczne.

Jeśli nawet przyjmiemy, że obowiązuje w tej sprawie ustawa o szczeg (...), czyli stosunek przedsiębiorca - konsument, to ustawa nie wyłącza art. 480 § 3 kc. Nie raz widziałem, że sąd zastosował ów przepis. Doktryna tego nie wyłącza.

Nasz pytający powinien się bronić tym, że samochód nie miał żadnej wady w chwili sprzedaży, tutaj jednak musi obalić domniemanie z ustawy, co już będzie ciężkie, nadto powinien wskazać, że konsument nie zachowując wymagań ustawy, uniemożliwił mu ustosunkowanie się do jego roszczeń i jakąkolwiek obronę.

Dlatego też w takich sprawach warto się dogadać.

Trzeba poprosić gościa o wskazanie, co się zepsuło, gdzie naprawiał, ew. do złożenia jakichkolwiek dokumentów, które uzasadniały usterkę, jej charakter i konieczność niezwłocznej naprawy. Jednocześnie proponując zwrot części kosztów. Na przykład równowartość wadliwej części, a zobowiązany musiałby pokryć wartość naprawy.
Oczywiście takie negocjacje warto zacząć od tego, że w sumie to mu się nic nie należy, chyba że WYKAŻE (dokumenty j/w), że rzeczywiście pojazd był wadliwy.

Do tego trzeba trochę logiki. Jeśli facet naprawił hamulce, wymienił olej, czy inne podzespoły eksploatacyjne, to należy go od razu spuścić na drzewo. Jeśli podzespoły innego typu, to powinien je zachować itp. Pytający jest przedsiębiorcą, więc powinien wykazać minimum dobrej woli, najlepiej aby to miało odzwierciedlenie w pismach i wskazywało, że to konsument olał wszystko i był "be".

dzieki,a co do mojej wiedzy na ten temat,to pierwszy raz mnie taka sytuacja spotkala,ale czlowiek uczy sie cale zycie....

Witam. Mam podobny problem ale nie do końca identyczny.

Otóż Pan z rodziną przyjechał wczoraj oglądać samochód, o wadach został poinformowany (malowane dwa błotniki - poprawki po rdzy, wyciek z wężyka przy pompce paliwa). Powiedziałem Panu także, że niema się co spodziewać po 15 letnim aucie, ze nie ma rdzy... Poinformowalem, ze podwozie bylo zakonserwowane przed zimą, Pan sobie spojrzał i powiedział, że "bardzo słabo ktoś to zakonserwował". Zaproponowałem Panu także, że możemy podjechać na kanał do znajomego i sobie spojzy to chyba z hura optymizmu uznał, że szkoda czasu i zgodził się na cenę którą zaproponowałem (która jest naprawde promocyjna). Pan powiedział że podpisuje umowe. Pojechaliśmy 35km po pieniądze do banku (jazda próbna) po czym oświadczył, że auto jest w dobrym stanie (bo takim jest) i wrócilismy do mnie do domu zeby podpisać umowę.

W umowie paragraf 5 mówi:
"Sprzedający oświadcza, że pojazd nie ma wad technicznych, które są mu znane i o których nie powiadomił Kupujacego, a Kupujący potwierdza znajomość stanu technicznego pojazdu."


Dzisiaj Pan do mnie dzwoni, że z pretensjami, że samochód ma zardzewiałe podwozie i wycieki z silika. Nabywca ogladał silik od góry i był bez wycieków. Stwierdził że ok. Ja o żadnych wyciekach nie miałem pojecia bo samochód nie "brał" oleju.

Ogólnie sprawa wyglada tak, że Nabywca grozi, że jak mu nie oddam pieniędzy to skieruje sprawe do sądu. Proszę o wskazówki co prawo mówi na ten temat.

Witam.
Ja mam podobny problem tylko odwrotny zakupiłem samochód 16 dziś jest 25.
Samochód miał być w 100% sprawny wszystko w nim miało być zrobione co sie okazuje amortyzator z tułu jest uszkodzony (wylany) miał mało palić coś się dzieje albo gaz ucieka albo nie wiem bo wychodzi ponad 20l/100km.
Na umowie nić nie jest napisane o stanie samochodu są tylko dane kupującego jak sprzedającego i teraz moje pytanie czy względem prawa istnieje możliwość że ja ten samochód oddam i odzyskam pieniądze?

okazuje amortyzator z tułu jest uszkodzony (wylany)

Kliknij, aby rozszerzyć...

amorki czasem padna bo to czesc eksploatacyjna.

miał mało palić coś się dzieje albo gaz ucieka albo nie wiem bo wychodzi ponad 20l/100km.

Kliknij, aby rozszerzyć...

1. naucz sie jezdzic autem z lpg
2. wymien reduktor
3. narzekaj na to ze nie umiesz jezdzic autem z lpg.

Nie widze podstaw do reklamacji, obie rzeczy to czysta eksploatacja.

Witam. Mam podobne pytanie choć nie identyczne, 15 marca pan wpłacił mi zaliczkę na konto na zakup auta. Samochód oglądał tylko na stronie oto moto, kilkakrotnie do mnie telefonował, po czym zadeklarował chęć kupienia tego samochodu wpłacając część pieniędzy. 29 marca przyjechał po auto, sprawdził, obejrzał i kupił. Niby proste. Ale 31 marca dzwoni do mnie pani z Kancelarii Prawnej ( nadmieniam iż jest to samochód 7 letni, kupiony w salonie) pytając , czy potwierdzam to ,że auto nie brało udziału w wypadku drogowym. oczywiście, że w wypadku drogowym nie brało udziału. Miało normalne ślady użytkowania, czyli jakieś tam obtarcia co starałam się u mechanika naprawić i efekt był ok. Ale pan kupujący twierdzi , że był w salonie i potwierdzili mu wypadek drogowy. Powiem szczerze nie wiem jak mam zareagować. Proszę udzielcie mi jakiejś konkretnej porady.

seviana napisał:

kupujący twierdzi , że był w salonie i potwierdzili mu wypadek drogowy

Kliknij, aby rozszerzyć...

1. podtrzymujesz, że to nie jest prawda?
2. co jest w umowie na temat stanu technicznego?

Z całą pewnością samochód nie brał udziału w wypadku drogowym, umowa była sporządzona standardowo. Czyli kupujący oświadcza, ze zna stan techniczny auta. Zastanawiam się czy fakt mojego niefortunnego podjazdu na wysoki burtnik może mieć na to wpływ?. Czy w tej sytuacji można zwrócić mi auto? I jeszcze jedno - wpłacając mi zaliczkę, zablokował mi już możliwość sprzedaży auta, czy to nie ma już żadnego znaczenia. Powiem szczerze , ze się pogubiłam.

Skoro jesteś pierwszym właściciel od nowości to chyba wiesz czy auto miało wypadek czy nie. Rozumiem, że malowane auta sprzedają w salonach jako nowe, ale powypadkowe?

Witam,
ja kupiłem Lagunę w poniedziałek od prywatnej osoby i wiedziałem co jest z nią nie tak gdyż z właścicielem pojechałem na przegląd mniej więcej znałem koszty naprawy dogadaliśmy się co do ceny i kupiłem.
wtorek auto stało pod blokiem a środa czwartek był zarejestrowany i naprawiony już u mechanika w piątek nim jeździłem o 20:00 go zostawiłem pod blokiem, a w nocy o 1:30 wadliwa instalacja elektryczna spaliła mi pół samochodu - nie wiedziałem że instalacja elektryczna w moim aucie jest wadliwa i sprzedający mówił że pod tym względem wszystko gra mam dziś spalony samochód na parkingu i nie wiem co robić - mam prawo ubiegać się o zwrot pieniędzy? w umowie był ten zapis że zapoznałem się z autem nawet byliśmy na przeglądzie. Samochód był na osobę prywatną ale z kratką więc zrobiłem odpowiedni przegląd żeby ją zdjąć już dostałem miękki dowód rejestracyjny gdzie jest auto osobowe a nie ciężarowe z moim nazwiskiem z ubezpieczeniem nic nie zrobiłem gdyż nie zdążyłem a zarejestrowałem go gdyż chciałem to auto dla siebie już było nawet naprawione mam jakieś szanse na odzyskanie pieniędzy?