Przestępstwo ścigane na wniosek a "czynności operacyjne"

  • Autor wątku Autor wątku mutant
  • Data rozpoczęcia Data rozpoczęcia
M

mutant

Nowy użytkownik
Dołączył
04.2010
Odpowiedzi
6
Nurtuje mnie taki problem: kilka lat temu znajoma została zgwałcona przez nieznanego mężczyznę, który następnie uciekł. Ona wezwała policję, spisano zeznania, policjanci z psem próbowali gościa tropić, lecz on zdążył się ulotnić. Trafiła do szpitala, bo była trochę pokiereszowana, na drugi dzień, jak z tego szpitala wyszła, znów ją wzięli na przesłuchanie i mówią, że gwałt jest przestępstwem ściganym na wniosek i czy ona chce ten wniosek złożyć. Ona się wahała, bo nie chciała, żeby gościowi uszło na sucho, a z drugiej strony bała się zemsty, jeśli go zlapią i skażą. Policjant, który z nią rozmawiał, doradzał, żeby jednak tego wniosku nie składała, bo sprawa może się ciągnąć latami, ona będzie musiała to cały czas przeżywać, a i tak nie wiadomo, czy gościa złapią. Powiedział, że umorzenie śledztwa nie oznacza, że policja nie będzie prowadzić czynności operacyjnych. Ona zrozumiała to tak, że i tak będą gościa szukać. Tylko pytanie, co by im z tego przyszło, żeby go znaleźli, skoro (jeśli dobrze rozumiem) nie mogliby go ukarać bez wniosku. W ogóle było trochę surrealistycznie, bo w trakcie tego zdarzenia doszło też do rabunku i policjant gdy już zdecydowała, że nie będzie składać wniosku, kazał jej napisać oświadczenie, że pieniądze dała napastnikowi z własnej woli (gdyż rabunek jest ścigany z urzędu). Mam pytanie, co właściwie oznaczają te "czynności operacyjne" które oni mieli niby prowadzić - szukanie przestępcy? zabezpieczanie terenu przed ewentualnym następnym atakiem? Zawiadamiając policję, ta osoba chciała żeby gość został złapany i ukarany, a później się wystraszyła, jednak miała nadzieję, że ponieważ doniosła o sprawie, to inne kobiety będą bezpieczniejsze, skoro policja już wie. Czy rzeczywiście o to chodziło w "czynnościach operacyjnych", czy policjanci po prostu olali sprawę i namówili ją na nieskładanie wniosku, żeby mieć spokój? Parę lat temu złapano gościa, który działał w tym rejonie i w taki sposób, ale nikt do niej nie zadzwonił z policji ani nic.
Wiem, że ten mail jest może chaotyczny, ale ogólnie chodzi mi o to, co to są te czynności operacyjne, tj. co tak naprawdę robi policja, wiedząc o przestępstwie, a nie mając wniosku o ściganie, a także, czy owo "doradzanie" ofierze, by nie składała wniosku, wynikało z tego,że nie chciało im się tą sprawą zajmować (chociaż wniosek jest dla prokuratury, a nie dla policji), czy szczerze uważali, że nie ma to sensu, skoro sprawcy nie ujęto. Dodam, że generalnie ofiara przestępstwa uważała prowadzącego ją policjanta za osobę miłą i taktowną.
 
Słuchaj wytłumacze ci to tak!
Czynności operacyjne, o których tutaj mowa to nic innego jak dyskretne prowadzenie dochodzenia. Gdyby sprawca wiedział że jest ścigany nie dałby się złapać, a tak o niczym niewie, być moze zaatakuje kolejną ofiarę i wtedy policja postawi go przed sądem, mało tego, twoja znajoma zostanie poproszona na policje w sprawie ewentualnego rozpoznania podejrzanego. Czynności operacyjne to normalne śledztwo, z tym, że znajoma nie musi się szlajać po róznych instytucjach, organach.
 
Aha, no to niby fajnie, tylko w takim razie dlaczego nie zadzwonili do niej, kiedy mniej więcej półtora roku później w tej dzielnicy został złapany facet, który działał w ten sam sposób - jeździł autobusem i potem szedł za ofiarami - i był na oko w podobnym wieku. W gazecie pisali, że miał co najmniej 8 gwałtów na sumieniu. Ona przypuszczała, że to był właśnie ten, ale nawet jakby chciała zadzwonić na policję, to przeczytała to w gazecie dopiero po roku czy jakoś tak, w takim zbiorczym artykule. Numeru telefonu nie zmieniła w tym czasie, w sumie nie wiem, czy w ogóle by chciała się w to angażować, ale faktem jest,że do niej nie zadzwonili.
 
Czy twoja znajoma będąc na przesłuchaniu zdawała całą relacje z tego gwałtu, czy została zapytana tylko o chęć złożenia wniosku???
 
Zdawała bardzo dokładną (z tego co od niej wiem, boleśnie dokładną) relację z zajścia.
Przy okazji pytanie - czy gdyby ją poprosili albo sama by do nich zadzwoniła i rozpoznałaby sprawcę, to on by odpowiadał także za ten czyn? Bo z tego co rozumiem, to jaknie ma wniosku, to nie można być pociągniętym do odpowiedzialności.
 
Skoro zdawała bardzo dokładną relację, muisała podać rysopis podejrzanego, nawiązuje tu do
tego co mówiłeś, że złapano jakiegoś tam gwałciciela i policja się nie odezwała... Dlaczego?
Bo nie zgadzał się z opisem podanym przez Twoją znajomą. Teraz tak, wyjaśnieniem sprawy byłoby badanie DNA(bo chyba nie zakładał prezerwatywy, ale mógł też nie zdążyć), takie badanie należało zrobić zaraz po zdarzeniu.

czy gdyby ją poprosili albo sama by do nich zadzwoniła i rozpoznałaby sprawcę, to on by odpowiadał także za ten czyn?

Jesli rozpoznałaby sprawcę dokonaniem formalnosci byłoby porównanie jego dna z tym sprawdzonym wcześniej. Teraz nawet jeśli policja go złapie ciężko będzie mu udowodnić dokonanie tego czynu, ale nie można się poddawać. Zauważ również, że od sprawy minęło dużo czasu... co w naszym kraju wcale nie wpływa na korzyść pokrzywdzonego.
 
Dzięki za wyjaśnienia. Może faktycznie opis się nie zgadzał albo DNA, bo chyba robili badanie.
 
szymbiel napisał:
Czynności operacyjne to normalne śledztwo, z tym, że znajoma nie musi się szlajać po róznych instytucjach, organach.

Bzdura.
Czynności operacyjne to czynności operacyjne, a śledztwo to śledztwo. Są to dwie - zupełnie oddzielne instytucje, mimo iż często dotyczą jednego przestępstwa.

Nawet jeżeli w toku prowadzonych czynności operacyjnych, zostanie ustalony sprawca przestępstwa, to bez prowadzonego śledztwa nic mu nie zrobią.
 
Powrót
Góra