3
301
Witam, moje 13 letnie dziecko znalazło w szkole telefon i przyniosło do domu,po tygodniu poinformowało mnie o tym zdarzeniu.Oczywiscie postanowiliśmy, ze ja pójdę oddać do szkoły. Dziecko po znalezieniu telefonu było 2 tyg chore, wiec jakby oddanie tego telefonu wzięłam na siebie. Ze względu na ograniczenia czasowe oddałam ten telefon z opóżnieniem , do szkoły ,dobrowolnie, bez interwencji policji.Przez ten czas telefon był w domu i dziecko korzystało czasami z tego telefonu.Po oddaniu telefonu policja dzwoniła, ponieważ było zgłoszone zaginiecie i zidentyfikowano nr telefonu dziecka.Potem było przesłuchanie na policji. Właściciel telefonu koniecznie chce ukarać moje dziecko, w związku z ta sytuacja , dzwoni do szkoły i na policje w sprawie konsekwencji z tytułu-jak twierdzi- używania i przetrzymania telefonu.Spotkałam się z właścicielem telefonu , ponieważ chciałam to wyjasnić, w miedzy czasie ,po oddaniu telefonu do szkoły dziecko mi powiedziało , ze ten telefon był jego kolegi i nie wiedział jak ma oddać, ponieważ byli pokłóceni.Przedstawiłam ta sytuacje rodzicowi ww kolegi i usłyszałam, że tego nie odpuści, że to kradzież,że go nie interesuje czy moje dziecko pójdzie do poprawczaka, bo wiedziało ,że to telefon kolegi. Jakie konsekwencje są z tego tytułu , że oddałam dobrowolnie telefon ale dopiero po miesiącu,ponieważ dziecko było chore, a ja jestem osoba samotnie wychowującą dziecko , pracującą poza miejscem zamieszkania. Nie miałam zamiaru zatrzymać telefonu, spotkałam się z właścicielem aby mu uczciwie przedstawić i wyjaśnić to opóżnienie a wyszłam na złodziejkę tzn. moje dziecko. Moje dziecko nigdy nie było karane, ja też nie.Taka sytuacja przytrafiła nam się pierwszy raz, nie wiedziałam ,że trzeba oddać rzecz znaleziona w przeciągu 2 tygodni, zdecydowanie gdybym miała taka wiedzę zrobiłabym to wcześniej. A tak na marginesie sporo nerwów mnie teraz kosztuje ta uczciwość ...