Witam wszystkich.
Jestem nowa na forum, dlatego proszę o wyrozumiałość.
Przedstawię problem.
Jest zadłużenie za usługi telekomunikacyjne. Dług sprzedany firmie windykacyjnej. Ta wnosi pozew do sądu o wydanie nakazu zapłaty itd. W momencie kupna długu, jest on przedawniony gdyż w tym przypadku minęły 3 lata.
Ponieważ firma windykacyjna podaje w materiałach sprawy nieprawdziwy (nieaktualny) adres dłużnika, nie trafia do niego żadna korespondencja w tym i sądowa. Efekt prosty, wydanie nakazu i klauzula wykonalności. Zaznaczam, że firma windykacyjna posiadała właściwy i aktualny adres jednak celowo posługiwała się nieaktualnym.
Następnie komornik wkracza do akcji i zajmuje wynagrodzenie.
Dłużnik ustala kto i za co go ściga, pisze do sądu o doręczenie mu na właściwy adres całej dokumentacji. Otrzymuje również postanowienie o uchyleniu postanowienia o nadaniu klauzuli wykonalności nakazowi zapłaty z uwagi na nieprawidłowość w doręczeniu.
Dokumentację otrzymuje jednak po pewnym czasie, a komornik zdążył już wyegzekwować całą należność.
Dłużnik - pozwany, składa jednak sprzeciw od nakazy zapłaty podnosząc zarzut przedawnienia roszczenia z konkretnym uzasadnieniem i sprzeciw zostaje przyjęty. W sprzeciwie, wnosi także o zwrot od powoda całej wyegzekwowanej już przez komornika kwoty. Sąd wyznacza termin rozprawy.
Na miesiąc przed rozprawą, dłużnik otrzymuje pismo z sądu, że powód (wierzyciel)
cofnął pozew bez zrzeczenia się roszczenia.
Złożone oświadczenie o wycofaniu pozwu bez zrzeczenia się roszczenia, będzie zapewne skutkowało tym, że wierzyciel ponownie w tym czy innym sądzie złoży następny pozew albo odsprzeda dług i sprawa zacznie się od nowa.
Jak rozumieć, że powód najpierw składa pozew bo ma ku temu podstawy, potem gdy sprawa ma trafić na normalną wokandę pozew wycofuje, robiąc sobie jednak furtkę (bez zrzeczenia się roszczenia), że potem znów będzie miał ku temu podstawy i ponownie wystąpi do sądu o to samo.
Reasumując.
Dług był i jest, ale jest przedawniony i był w momencie składania pozwu.
Komornik wyegzekwował już całą należność.
Załóżmy, że dłużnik jest skłonny spłacić dług ale tylko faktyczne zadłużenie bez kosztów sprawy, komorniczych, itd. a tych jest drugie tyle co samego długu.
Czy sąd zarządzi zwrot tej kwoty wskazanej w sprzeciwie? Jeśli tak, to mając odzyskane pieniądze oddać im sam dług (z odsetkami) a wtedy przynajmniej odzyskać część zabranych pieniędzy.
Co zrobić aby sprawę definitywnie zakończyć, aby wierzyciel nie mógł przed sądem ponownie dochodzić swoich roszczeń?
Wiem, że są na tym forum specjaliści którzy potrafią podpowiedzieć lub tacy którzy mieli podobne przypadki. Właśnie tych proszę o pomoc.
Rozpisałam się trochę, ale chcę dokładnie naświetlić problem.
Pozdrawiam i liczę na Waszą pomoc.
Anka C.
http://forumprawne.org/images/smilies/icon_smile.gif