Komornik robi mnie "w konia"
Może od początku.
Jakoś w okolicach września 2014 pewien komornik zablokował mi konto bankowe (kwota nieduża ale już mam na głowie egzekucję, więc każdy grosz się dla mnie liczy). Skontaktowałem się wówczas z tamtym komornikiem, z prośbą o zdjęcie blokady na rachunku bankowym oraz o przekazanie mojej sprawy komornikowi właściwemu ze względu na moje miejsce zamieszkania (do tej pory nie miewałem z tym Panem żadnych problemów, ani mnie nie nawiedza w domu ani nie wzywa bez potrzeby, jak zaczął egzekucję u pracodawcy tak niczym innym mnie nie niepokoi). Problemy zaczęły się niedawno. Okazało się że komornik nr 1 nie zdjął blokady z rachunku bankowego i całość sprawy przekazał "mojemu" komornikowi. Gdy kontaktowałem się ponownie z komornikiem nr 1 usłyszałem że zdjęcie blokady mam załatwiać teraz ze swoim komornikiem. I tu zaczynają się schody.
Dzwonię do "mojego" komornika. Pani w kancelarii albo nie wie że można zdjąć blokadę na zajętym rachunku albo nie chce wiedzieć. W końcu prosi mnie o przyjazd do kancelarii z wyciągiem bankowym za ostatnie 3 miesiące. Na miejscu wypisuję jakiś ich wniosek (jak się okazuje nie o zdjęcie blokady a o "ograniczenie egzekucji z rachunku bankowego" - o tym fakcie dowiedziałem się jak zadzwoniłem do banku po 2 tygodniach dlaczego dalej mam zablokowane konto - znawcy tematu wiedzą czym jest "ograniczenie" więc się nie rozpisuję w tej kwestii). Dzwonię więc do "mojego" komornika po raz drugi. Że nie chciałem ograniczenia egzekucji a zdjąć blokadę, bo jest dla mnie kłopotliwe bieganie 3km tylko po to aby wypłacić 200-300zł które zostają mi po opłaceniu rachunków. Gdybym nie miał blokady na rachunku mogę pieniążki wypłacić w każdym bankomacie albo płacić kartą - wiadomo. Z panią po drugiej stronie średnio się dało porozmawiać (nadmienię, że 2 lata temu miałem podobną sytuację ale z innym komornikiem - podobną tzn blokada rachunku itp. ale do tamtego komornika wystarczyło napisać MAILOWO wniosek o przekazanie sprawy "mojemu komornikowi" i o zdjęcie blokady z rachunku i wszystko było w ciągu 2 tygodni załatwione). Pani twierdziła że się tak nie da na co dość dosadnie powiedziałem jej o sytuacji opisanej wyżej i trochę zwątpiła. Kazała mi przyjechać z własnoręcznie napisanym przez siebie wnioskiem i oczywiście kolejnym wyciągiem bankowym. Tak też uczyniłem. Do dziś czekałem na odpowiedź. Jak już ją odebrałem to nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać.
Nie dość, że znowu dostałem decyzję o "ograniczeniu egzekucji z rachunku bankowego" (na 1000% wnioskowałem o "całkowite zdjęcie blokady") to jeszcze nie dotyczyło sprawy w której wnioskowałem, a sprawy którą opisałem kilka linijek wyżej - notabene jest już 2 lata załatwiona).
Nie wiem jak Wam ale mi to wygląda na ewidentną próbę robienia mnie w konia. Wiem że jako dłużnik mam swoje prawa i jedno z tych praw to zgłoszenie swoich wątpliwości do Izby Komorniczej ale nie chcę chyba do czegoś takiego się posuwać bez Waszej pomocy.
Tak więc proszę Was o pomoc. Cóż mogę zrobić w takiej sytuacji?
|