Nieuczciwa firma osuszająca

  • Autor wątku Autor wątku arch13
  • Data rozpoczęcia Data rozpoczęcia
A

arch13

Nowy użytkownik
Dołączył
10.2010
Odpowiedzi
25
Witam serdecznie,

piszę ponieważ mam problem z nieuczciwą firmą osuszającą. Otóż w listopadzie 2020 zalało nam mieszkanie (oddane do użytku w lipcu 2020) (nieszczelny grzejnik). Administrator budynku zrzucił odpowiedzialność na dewelopera, deweloper przyniósł promiennik podczerwieni i osuszał tydzień (efekt był taki, że wilgoć pod podłogą podchodziła pod coraz to nowe ściany). Po tygodniu "osuszania" zrobiłem w jastrychu dziurę i okazało się, że to zalanie podposadzkowe więc promienniki podczerwieni nic by nie dały - dlatego też woda się rozlewała dalej zamiast znikać. Kazałem deweloperowi spadać, zgłosiłem sprawę do ubezpieczyciela i zacząłem dzwonić po firmach osuszających. Niektóre firmy mogły przyjechać "jutro", niektóre "pojutrze", 2 firmy mogły przyjechać "dzisiaj" więc spytałem tylko o ceny. Albo mieliśmy się dogadać w sprawie ceny albo zaproponowali osuszanie bezgotówkowe, podpiszemy pełnomocnictwo czyli oni się z ubezpieczycielem rozliczą i ja nie będę brał udział w żadnych rozliczeniach, poza tym pomiary miały być darmowe o ile się na nich zdecyduję itp itd. Dodatkowo polecą mi jakieś firmy które zrobią mi remont po zalaniu itp. Z tych dwóch firm zdecydowałem się na jedną. Przyjechali, zamontowali maszyny, podpisaliśmy umowę ale okazało się, że Panowie mają tylko jeden egzemplarz i go potrzebują. Ok, zrobiłem zdjęcie - jeszcze wtedy mi się czerwona lampka nie paliła. Poprosiłem ich wtedy też mimo wszystko o cennik tak na wszelki wypadek (mam wiadomość z zapytaniem) i oczywiście o skan tej umowy którą podpisaliśmy. Usłyszałem, że po co mi, że podpisaliśmy umowę na osuszanie bezgotówkowe więc oni ode mnie grosza nie wezmą. Na pytanie co, jak ubezpieczyciel nie zapłaci usłyszałem, że kilka pisemek i zapłaci tyle ile chcą. Niemniej jednak umowa (zamieszczam w załączniku) rzeczywiście znosi ze mnie odpowiedzialność. W 2 przypadkach mam zapłacić: 1. Jeśli ubezpieczenie nie obejmowało zalania. 2. Jeśli ubezpieczenie wygasłoby. Żaden z tych 2 przypadków się nie wydarzył. W międzyczasie jak osuszali mi mieszkanie nie mogłem się z nimi skontaktować, nie wysyłali mi umów ani protokołów, nie odpowiadali na e-maile i SMS'y. Raz się dodzwoniłem to chłop niemal się na mnie wydarł, "czego chcę" (to cytat - na szczęście mam tą rozmowę nagraną). Prosiłem o umowę, protokoły, pomiary bo też potrzebowałem do ubezpieczyciela a zależało mi na czasie bo są 2 tygodnie odkąd ubezpieczyciel dostaje ode mnie papiery i wydaje decyzję czy wypłaci odszkodowanie. Mieli wysłać papiery skanem "zaraz" - nigdy się od nich żadnych papierów nie doczekałem. Dostałem papiery dopiero od ubezpieczyciela jak zawnioskowałem o nie.
Firma przyjechała 25 listopada, 5 grudnia skończyli i zabrali maszyny. Po tym odezwali się do mnie dopiero pod koniec już w grudniu, jak sami potrzebowali papiery do mojego ubezpieczyciela. W umowie pisze, że ustalą kwotę z moim ubezpieczycielem (ze mną też) i dopiero po tym wystawią fakturę. Fakturę wystawili 14 grudnia, 15 grudnia dopiero wysłali protokoły z PIERWSZYCH POMIARÓW do mojego ubezpieczyciela. Faktura wystawiona na ponad 14 tyś złotych. Osuszanie trwało 10 dni (11 dób). Inne firmy wyceniały takie osuszanie na 5000-8000zł (przy założeniu 14 dni osuszania - ponoć taki standard) bo powierzchnia osuszanej powierzchni to 20m2.
Jak zobaczyłem 14tyś to niemal spadłem z krzesła. Ale ok, stwierdziłem, że skoro mają się z ubezpieczycielem dogadać to niech się dogadują. Zadzwonił do mnie ubezpieczyciel z pytaniem czemu tak drogo, powiedziałem, że też jestem zdziwiony ceną bo miały być standardowe, pomiary za darmo (a policzyli 1500zl za pomiary). Powiedziałem, że podpisałem z nimi pełnomocnictwo więc ubezpieczyciel na to powiedział, że ok teraz już wiedzą o co chodzi więc będą się w kwestii rozliczeń kontaktować tylko z firmą osuszającą, ja będę tylko "do wiadomości". Po 2 miesiącach wymiany pism, ubezpieczyciel ostatecznie wypłacił firmie prawie 12 tyś złotych. I jakie było moje zdziwienie jak dostałem za kilka dni wezwanie do zapłaty od firmy osuszającej (brakujące 2500zł). Oczywiście wyśmiałem ich ale powiedziałem, że mimo wszystko wyjaśnię to z ubezpieczycielem (bo umowa wymaga ode mnie żebym brał udział w wyjaśnianiu kwestii finansowych). Ubezpieczyciel (słusznie) powiedział, że niektóre ceny jednostkowe są zawyżone nawet o 500% w stosunku do najwyższych cen rynkowych i nic więcej nie wypłaci. Do tego firma policzyła 1500zł za pomiary które miały być darmowe. Protokoły opiewają na 14 dni osuszania a trwało ono 11 dni (od 25 listopada do 5 grudnia). Inne kwoty też po prostu śmieszne. Odpisałem więc firmie, że ubezpieczyciel słusznie nie zapłaci bo i tak już wypłacił ponad 200% najwyższej ceny rynkowej. Zadzwonili i usłyszałem, że ich nic nie obchodzi i mam zapłacić, czekają do tej i do tej godziny na kasę na koncie xD Napisali e-mail z wezwaniem do zapłaty. I wtedy zaczęło się pisanie. Odpisywałem kulturalnie i rzeczowo (nie mogę dać korespondencji w załączniku bo są ograniczenia rozmiaru plików). Nic mi nigdy nie odpisali. Po jakimś czasie znowu wysłali e-mail z wezwaniem do zapłaty. Znowu rozpisałem się, podałem przykłady, przytoczyłem umowę, rozmowy, SMS'y. Znowu nie odpisali. W końcu, w czerwcu 2021 zadzwonił do mnie ich prawnik. Po 20 minutowej rozmowie z nim (którą mam nagraną), stwierdził, że oni nie mieli prawa mnie tak potraktować, nie mają prawa ode mnie żądać pieniędzy bo umowa w tej kwestii jest jasna (i ogólnie takie umowy często podpisują właśnie firmy osuszające). Ogólnie zachowali się nieprofesjonalnie a to, że mi nie odpisywali na moje e-maile i SMS’y to już w ogóle o nich źle świadczy. Ale powiedział, że widzi możliwość że być może uda się mojego ubezpieczyciela przycisnąć żeby dopłacił tą brakującą kwotę xD Spytał się mnie czy pomogę, on przygotuje pismo, ja to pismo poprę itp. Powiedziałem mu, że na nic nie wyrażę zgody dopóki pisma nie wyśle bo nie wiem co w nim będzie. Po kilku tygodniach wysłał pismo. Nie podpisałem go i odpisałem prawnikowi, że ma pismo zmienić bo w piśmie ja się zgadzam z kwotą, ja wnioskuję do ubezpieczyciela, nie ma w ogóle wzmianki o firmie osuszającej (a to firma osuszająca chce od ubezpieczyciela kasę, nie ja) więc niech zmieni odrobinę formułę tak, że to firma osuszająca podaje argumenty z pisma a ja te argumenty ewentualnie mogę poprzeć. Już się nie odezwał (był to czerwiec 2021). Kolejny raz prawnik odezwał się 2 tygodnie temu, wysłał mi wezwanie do zapłaty pod rygorem skierowania sprawy na drogę sądową. Na ten moment "moja" prawniczka podpisała ze mną pełnomocnictwo i wysłała im ze swojej kancelarii odpowiedź na wezwanie do zapłaty. Było to jednak "pro bono" więc jeśli firma nadal będzie upierdliwa to będę nadal męczył się z nimi sam.
Post długi ale sprawa też zagmatwana.
Czy według Was, firma ma prawo żądać ode mnie pieniędzy? Jeśli skierują sprawę do sądu to jakie mam szanse? Nadmienię, że mam nagrane rozmowy, SMS'y, e-maile. Wszystko bez odpowiedzi z ich strony. Nie mam niestety nagrań z początkowych ustaleń ale i tak na ten moment materiał dowodowy przeciwko nim mam spory (a będzie jeszcze większy).
P.S mam też wycenę od innej firmy osuszającej, powierzchnia ponad 2 krotnie większej niż moja (ponad 50mkw), 21 dni osuszania (2x dłużej), te same maszyny, ta sama technologia, ceny już z 2021 roku a nie 2020. Końcowa kwota, ok 11 tyś zł xD

P.S niestety z racji ograniczeń wielkości pliku, zamieszczam treść punktu umowy o wynagrodzeniu:
"1. Strony ustalają, że obowiązująca ich forma wynagrodzenia za wykonanie przedmiotu umowy o którym mowa w rozdz 1, pk.1 w wysokości ustalonej na podstawie kosztorysu oraz protokołu końcowego, przekazanego przez Wykonawcę - za zgodą i na podstawie umocowania Zamawiającego - do ubezpieczyciela po zakończeniu prac.
2. Wynagrodzenie o którym mowa w rozdz 1, pkt 1. będzie w całości wypłacone na konto Wykonawcy przez Ubezpieczyciela pod warunkiem złożenia przez Zamawiającego stosownego pełnomocnictwa. W razie nie udzielenia tego pełnomocnictwa lub jego cofnięcia, obowiązek zapłaty wynagrodzenia za prace zrealizowane przez Wykonawcę obciążać będzie Zamawiającego.
3. W przypadku zakwestionowania przez Ubezpieczyciela kosztorysu prac, Wykonawca zobowiązuje się do wyjaśnienia i ewentualnej korekty spornych zapisów z Ubezpieczycielem. Zamawiający ma obowiązek współdziałania z Wykonawcą i Ubezpieczycielem, celem wyjaśnienia wszelkich ewentualnych sporów.
4. Zamawiający potwierdza, że zamówiona polisa ubezp. do szkody o której mowa w rozdz 1, pkt 1. obejmuje zakres prac, o których mowa w niniejszej umowie. W przypadku nieważności polisy, z powodu jej wygaśnięcia lub wyłączeń, Zamawiający zobowiązuje się do zapłaty za usługę z własnych środków.
5. Dokument stwierdzający zakończenie prac, o których mowa w rozdz 1. pkt 1. jest wystawiona i przekazana do Ubezpieczyciela faktura oraz protokół końcowy.
6. Na wykonane prace osuszania Wykonawca zgodnie z art 568, par 1 Kodeksu Cywilnego, udziela rękojmi do dwóch lat od zakończenia usługi, zgodnie z datą podpisania protokołu końcowego."
 
Ostatnia edycja:
Spróbuję streścić sytuację bo pewnie za bardzo się rozpisałem.

1. 18 listopada 2020 zalało mi mieszkanie. Wezwałem dewelopera a po pogorszeniu sytuacji, ubezpieczyciela i firmę osuszającą.
2. Podpisaliśmy umowę na osuszanie bezgotówkowe. Firma osuszająca przyjechała 25 listopada 2020, skończyła osuszać 5 grudnia 2020.
3. Firma osuszająca zlewała mnie podczas osuszania jak i po osuszaniu. Niemal zerowy kontakt.
4. 14 grudnia 2020, firma osuszająca wystawiła fakturę na cenę opiewającą na ok 300% najwyższej stawki rynkowej, kwoty nie zgadzały się z ustaleniami jak i z tym co mają podane na stronie. 15 grudnia firma wysłała protokoły, czyli PO wystawieniu faktury a nie przed, co jest zapisane w umowie.
5. Ubezpieczyciel wypłacił do tej pory ok 3/4 z tej stawki, resztę mam zapłacić ja wg. firmy (w umowie pisze co innego).
6. Wysyłają wezwania do zapłaty, nie odpowiadają na moje e-maile, na jednego maila odpisali niemerytorycznie wzywając mnie po prostu do zapłaty.
7. W czerwcu 2021 dzwonił do mnie ich prawnik. Rozmowę mam nagraną a ICH prawnik przyznał mi rację w każdej mojej kwestii. Po tygodniu wysłał pismo, które miałem podpisać i wysłać do mojego ubezpieczyciela, w którym JA zgadzam się z długiem i chcę by ten dług został wypłacony przez mojego ubezpieczyciela (podał argumenty, kodeksy prawa itp.).
8. Ja pisma nie podpisałem bo nie uważam tego za mój dług, poprosiłem o zmianę formy pisma tak żeby nie było wprost napisane, że ja uznaję dług. Po tym zero kontaktu.
9. 2 tygodnie temu TEN SAM prawnik przysłał mi wezwanie do zapłaty z groźbą skierowania sprawy na drogę sądową.
 
Powrót
Góra