Dziecko mnie wyzywa, szantażuje, a nawet bije!

  • Autor wątku Autor wątku Miniuwa
  • Data rozpoczęcia Data rozpoczęcia
Status
Ten wątek został zamknięty.
saphir
Jeszcze nie raz się ze mną zgodzisz - nie taki wilk zły, jak o sobie pisze :cool:

Dla mnie problem tkwi w przyczynach, jak do tego doszło.

A mianowicie - kto w tej rodzinie dominował nad wychowaniem dziecka.

Od autorki tematu prawdy się nie dowiemy (znam to z autopsji)

Moja hipoteza jest taka:
Matka w głównej mierze sprawowała funkcje wychowawcze dziecka a jak to matka, była zbyt dobra i za dużo dziecku okazywała matczynej miłości: Nie stosowała drobnych kar za przewinienia, ustępowała dziecku, nie wyciągała konsekwencji wobec niego z jego złego zachowania, pozwalała mu na zbyt wiele rzeczy a i być może (to moja hipoteza) ograniczała ojcu dziecka ingerowania w zakres funkcji wychowawczych, ochraniając dziecko "parasolem" - bo co on mógł wiedzieć o potrzebach dziecka, skoro go w domu nie bywało.
Oczywiście ojciec, kiedy już był w domu, nie pozwalał sobie w "kaszę dmuchać" i dziecko czuję przed nim respekt a matką, niestety gardzi.
Obecnie ojciec nie ingeruje w zakres funkcji wychowawczych, bo on defacto z dzieckiem problemów nie ma, a skoro ma je matka to wychodzi z założenia "masz babo placek".

To nie w dziecku tkwi problem, lecz w postawie matki dziecka. Być może pragnęła rządzić i rządziła, bo ojca w domu nie było i kiedy ojca nie ma funkcję rządów przejęło dziecko.

Tak to już jest w przyrodzie.

Rozmowa z ojcem dziecka poczynając od słów Przepraszam.....może ulegnie i pomoże odzyskać matce autorytet w oczach dziecka.
A jak nie to jakaś przychodnia rodzinna.

Prawem i katorgą nic nie zdziałacie.....to tylko generuje przestępców:-(
 
"To nie w dziecku tkwi problem, lecz w postawie matki dziecka. Być może pragnęła rządzić i rządziła, bo ojca w domu nie było i kiedy ojca nie ma funkcję rządów przejęło dziecko."

Wrzodak - jesteś agresywnym, złym, nietolerancyjnym, jątrzącym facetem, którego żaden post nie odnosił się do meritum sprawy. Nie pomagał, nawet (!) nie wspierał osoby wysyłającej zapytanie. Nie jesteś tu potrzebny, twoje liczne posty to pulpa, przez którą trzeba się przebijać, aby znaleźć (oferowaną przez innych użytkowników) pomoc prawną dotyczącą ich problemów.
Szkodzisz. To forum to nie jest miejsce na dywagacje osobiste i naśmiewanie się z innych użytkowników i ich postaw życiowych. To forum miało w założeniu pomagać i oferować wiedzę, która maja prawnicy i osoby, które przeszły przez ręce prawników i sędziów.
Skoro tego nie rozumiesz - powinieneś zostać zbanowany.
 
O tym zelazku i wrzatku pisalam oczywiscie zartobliwie,ale to nie zmienia faktu,ze w/g mnie na wychowywanie 18-latka jest troche za pozno.Psycholog,to dla niego zaden autorytet.Predzej moze pomoglby mu jakis sport silowy np.boks,zapasy.Dobrze by bylo,zeby ojciec zabral go na jakis "kurs" i poobserwowal synalka ,porozmawial z nim a nie tylko przywozil prezenty.Ale i tak nadal trzymam sie wersji,ze matka pod reka powinna miec zawsze mokra scierke i trzepnac po lbie jak trzeba.Bo jestem przekonana,ze slowa typu"synku tak nie wolno" do osiemnastolatka i tak nie trafia.A siostra niech pare razy przyjdzie do domu z "kolegami-lysolami".
 
Grenada
Nic, tylko uderz w stół.....

Gdy już kogoś skrzywdzę, a bynajmniej, kiedy uda mi się to zrobić, Ciebie jako pierwszą o tym poinfurmuję, co byś poczuła satysfakcję :smile:

A dla autorki tematu prawnie mogę doradzić: Ośrodek wychowawczo-opiekuńczy o ile nie jest za późno, bo nie wiem do któego rocznika dzieci przyjmują.
Oczywiście chyba skierowanie musiałby mieć z Sądu i w tym celu coś przeskrobać.

Jednak gdy coś przeskrobie a na ośrodek będzie za stary, to cela w więzieniu może się znajdzie.

Resocjalizacji jego zachowań tymi sposobami nie gwarantuję.
 
Jest wyjście z tej sytuacji i to szybkie chociaż drastyczne.

Sąd rodzinny i tylko ta można to załatwić.
Bo ten proceder z jego strony się nie skończy ale na pewno się pogorszy.
Decyzja należy do Ciebie.
 
@wrzodak, czy używałeś przed laty innego nica (a właściwie kilku po kolei)? Bo jakoś tak mi się kojarzy...
 
madzia-100 napisał:
Ludziska!!!!!!!!!!
Co wy tu wypisujecie przeciez każdy człowiek rodzi sięjako-- BIAŁA KARTA
To czym ta karta zostanie wypełniona zależy od nas tzn, DOROSŁYCH.......? RODZICÓW? RODZIN ZASTĘPCZYCH? SYSTEMU?
Panią zaprosimy na lekcje biologii:)
 
Sądzę że synalek miał za lekko w życiu,miłości full ,a jak tatuś był w domu to mamusia kryła synalka bo nie chciała awantury.Gnojek jest rozpuszczony,i bierze narkotyki.Markowe ciuszki i pełen szpan.A jak mu czegoś potrzeba to zna drogę do mamusi.Takie już będzie jego zycie. Powtarzaj mu do znudzenia .że Ciebie oszuka ale innych już nie.przestrasz go.Skoczy do Ciebie z łapami to udaj szał i zacznij go bić kijem od szczotki gdzie popadnie ,nic mu tym nie zrobisz ale bał się będzie.Dosadnie mówiąc że to był ostatni raz kiedy sie tak zachował.Wie że sie wstydzisz i nikomu nie powiesz,to go wyprowadz z błędu.
 
wrzodak napisał:
A dla autorki tematu prawnie mogę doradzić: Ośrodek wychowawczo-opiekuńczy o ile nie jest za późno, bo nie wiem do któego rocznika dzieci przyjmują.(...) Resocjalizacji jego zachowań tymi sposobami nie gwarantuję.

o czym Ty chłopie gadasz? w Polsce nie ma resocjalizacji i nigdy nie było. i prawdopodobnie nigdy nie będzie. co się tyczy ośrodka opiekuńczo-wychowawczego to jest to wylęgarnia przestępców. z tym gnojkiem można zrobić tylko to, co napisałem na początku wątku. i nie ma sie co przejmować tym, że się go nauczy nienawiści, przemocy czy czegoś tam. on już nienawidzi i już wie, co to przemoc. to nie jest już dziecko... trochę za późno na litość...
 
Hi

Mss.demagogia. Lubisz koty.


tego nicku używam od 97 roku.
 
porcellus1
co się tyczy ośrodka opiekuńczo-wychowawczego to jest to wylęgarnia przestępców
Ten temat akurat jest przerabiany praktycznie w rodzinie.....o rezutatach poinformuję.
Jak narazie, ten ośrodek dziecku odpowiada i o dziwo, jest z niego zadowolony, choć aż takim groźnym osobnikiem, jak u autorki tematu, nigdy nie był.
Wnioskować można, że genetycznie jest dobrym dzieckiem, tylko opiekę nad nim powierzono niewłaściwej osobie - matce.
I dla rozwiąznia wątpliwości - to nie jest teoria ale spostrzeżenia z realnego przypadku.

Mimo wszystko pozostaję nadal sceptyczny do tej formy "zapanowania nad dzieckiem" i aby uniknąć konsekwencji z tego wynikających, zamierzam od tego się odizolować na wstępie, bo później będzie mi ciężko zrzec się praw do dziecka.

demagogia
Przed laty miałem innego nicka, ale tylko jednego - nigdy nie generowałem kilku nicków po kolei.
 
wrzodak napisał:
Jak narazie, ten ośrodek dziecku odpowiada i o dziwo, jest z niego zadowolony, choć aż takim groźnym osobnikiem, jak u autorki tematu, nigdy nie był.


wyjątek potwierdzający regułę. co się zaś tyczy Twojego sceptycyzmu to powiem krótko: ja też nie wierzę w tego typu rozwiązania. ale w Rzeczypospolitej niestety innych na chwilę obecną nie ma. jeśli masz do czynienia z takim degeneratem jak opisywany w tym wątku gagatek, to możesz co najwyżej zrobic to, co zaproponowałem na początku wątku.
niechaj dla pewności przypomnę: ten gościu jest zbyt mocno zdegenerowany, by cokolwiek przemówiło mu do rozumu. etap, kiedy można było coś zaradzić, został przegapiony i według mnie- całkowicie zaprzepaszczony.
 
Nad takim gagatekiem można zapanować i to w bardzo prosty sposób. Wystarczy być stanowczym a nie ustępliwym. I można to zrobić w taki sposób, aby matka dziecka odzyskała własny autorytet.
Skoro może tego dokonać ojciec dziecka, to może tego dokonać każda stanowcza osoba.

Moj sceptycyzm nie wynika z braku wiary w wyznaczone ośrodki, lecz w kontakt dziecka z prawem, z sądami, z policją, z prokuraturą.
Jeśli dziecko posmakuje kontaktu z tymi instutycjami, NIGDY nie będzie miało przed nimi respektu, co stanie się przyzwoleniem na tykalność.
Prawo jest ostatecznością i taką powinno pozostać - gdy jest cień szansy na zmianę tego stanu sprawy nie w obliczu prawa, to można tego dokonać z powodzeniem. Ale trzeba być stanowczym.
Matki, przeważnie nie są stanowczymi osobami, lecz uległymi i to jest sedno problemu.

Jak wspomniałem - z normalnego, uczciwego człowieka można zrobić terrorystę samobójcę i działa to również w drugę stronę.

Jeśli matka nie zmieni swej postawy i nadal będzie wylewać swe żale na forum, to nie poradzi sobie sama, bo sama do tego stanu doprowadziła. Ja jej nie winię, gdyż przekazywała dziecku swoją dobroć, ale ojciec dziecka nie przekazywał dziecku istotnego stanu hierarchi w rodzinie.
Na pytanie dlaczego, odpowiedziałem w hipotezie powyżej.

Każdy z Nas był dzieckiem i każdy z Nas się buntował w walce o dominację - również i ja. Szybko mnie rodzice (OBOJE) sprowadzili do właściwego poziomu. I za to im muszę podziękować, gdyż własną stanowczością sprowadzili mnie na właściwą ścieżkę - bez sądów i sięgania o pomoc do prze[pisów prawa.
 
WRZODAK, ale ja się tutaj z Toba zgadzam: konsekwencja, stanowczość i nieustępliwość. masz rację. ale jak widać po tym domu, tu konsekwencji nie ma. matka sobie nie radzi, a podejrzewam, że ojciec też nie. to, że młody mu włazi w dupę jest spowodowane bardziej tym, że stary ma szmal, a nie tym, że się go boi.

Miniuwa napisał:
Wczoraj Syn do mnie powiedział "Zamknij się Ty kurwo"... nie wiedziałam co zrobić... Gdybym spoliczkowała to pewnie by oddal. Gdy powiedziałam to Mężowi przez telefon, On odparł "I co? co mam z tym zrobić"... nie mam już sił :(

w tym domu nie ma nie tylko konsekwencji. nie ma również wyrobionego szacunku do rodziców. a ten się zdobywa latami. i niestety czas, gdy można to było robic, został stracony. tutaj nawet na Supernianię za późno :-)
a co się tyczy instytucji, o których wspominałeś: lepiej, żeby się zajęli nim teraz, niż wtedy, gdy będzie ich stałym klientem. na naszym utrzymaniu.
dla gościa nie ma innego wyjścia, bo w tym domu nie ma kogoś, kto miałby jaja...
i przestań, proszę, nazywać go dzieckiem: to już stary byk.
pozdrawiam
 
He he he

Reasumując:
"Staremu bykowi, przerosły jaja"
 
W ogóle ja się nie dziwię że ci tak powiedział!
 
pluscztery napisał:
Panią zaprosimy na lekcje biologii:)[/QUOTEJa akurat muszę trzymać sie tych 70-dziesięciu , bo inaczej położę "lachę" na bardzo zdolnym i inteligentym , "jeżeli będzie po tamtej stronie" --bestia , jeżeli sie uda to napewno społeczeństwo płacić podatków na niego nie będzie w żaden sposób.
 
a który sąd orzeknie o umieszczeniu 18 latka w osrodku szkolno wychowawczym ? Jak już ktoś wcześniej zauważył do psychologa czy jakieś poradni go nikt nie zaciągnie :confused: to jest dorosły człowiek, który ma pelna zdolnosc prawna i odpowiada za swoje czyny, matka powinna wprost go poinformowac, ze jak nie zmieni swojego zachowania zglosi to do odpowiednich wladz, i nie ma sie , nie mozna sie teraz zastanawiac gdzie sie zrobilo blad, dobre sa wg. mnie tez rady dot. wyslania go do ciezkiej pracy z ojcem, jesli ten bedzie bierny po prostu to zglosic na poczatek dzielnicowemu , ten mlody czlowiek nie podlega juz pod sad opiekunczy tylko pod sad karny dla doroslych
 
Nie zgadzam się z wypowiedzią "hosecarlos". Rodzice sami nie wychowują dzieci. Nie można obarczać tylko i wyłącznie rodziców za złe wychowanie dzieci. Czy Matka popełniła błąd bo syn ją wyzywa? Czy matka kazała lub uczyła go wyzywać? NA PEWNO NIE! Ogromny wpływ na wychowanie dziecka mają KOLEDZY i prawna bezkarność.Młodzież często nie uczy się wyzwisk w domu ale je do domu przynosi od m.in kumpli i ich wielu piosenek. To szkoła powinna wychowywać dzieci bo one tam spędzają większość dziennego 12-godzinnego czasu aniżeli z rodzicami. Non stop można usłyszeć jak nauczyciele w szkole są często bezradni na zachowania UCZNIÓW (l.mn. bo to nie jeden przypadek)-bezkarność. Matka przychodzi styrana wieczorem z pracy i zabiera się za ogarnięcie domu to kiedy ma czas z dzieckiem porozmawiać? Syna może nawet nie być w domu a jak wróci o 24 ej i zapyta gdzie był to ją wyśmieje. Hosecarlos może by doradził matce żeby porzuciła prace i gryzła kit z okien, chodziła na kolanach i błagała synka aby nie słuchał kolegów i raczył iść do psychologa?
 
Piszesz o szkole, to i ja zabiorę głos. Pomyśl, jak wygląda tam kontakt nauczycieli z uczniami i jaki mogą mieć na niego wpływ. W klasie jest minimum 30 uczniów, a ja osobiście zetknąłem się z klasą 43 osobową (to nie pomyłka). W każdej klasie uczy kilku nauczycieli, każdy ich ogląda przez 1-3 godziny tygodniowo, to jaki mają mieć wpływ na poszczególnych uczniów. Zwłaszcza, że nauczyciele są rozliczani z tego, czy dadzą radę czegokolwiek ich nauczyć. W tym czasie ciężko zapamiętać wszystkich (przecież każdy nauczyciel uczy w kilku klasach), a żeby poważnie z nimi porozmawiać, to może z kilkoma z nich, na więcej nie wystarczy czasu po prostu. I o jakim wychowaniu w szkole w takich warunkach można mówić? Tylko przypadkiem i w jednostkowych wypadkach.
 
Status
Ten wątek został zamknięty.
Powrót
Góra