W
wrzodak
Użytkownik
- Dołączył
- 12.2009
- Odpowiedzi
- 110
saphir
Jeszcze nie raz się ze mną zgodzisz - nie taki wilk zły, jak o sobie pisze
Dla mnie problem tkwi w przyczynach, jak do tego doszło.
A mianowicie - kto w tej rodzinie dominował nad wychowaniem dziecka.
Od autorki tematu prawdy się nie dowiemy (znam to z autopsji)
Moja hipoteza jest taka:
Matka w głównej mierze sprawowała funkcje wychowawcze dziecka a jak to matka, była zbyt dobra i za dużo dziecku okazywała matczynej miłości: Nie stosowała drobnych kar za przewinienia, ustępowała dziecku, nie wyciągała konsekwencji wobec niego z jego złego zachowania, pozwalała mu na zbyt wiele rzeczy a i być może (to moja hipoteza) ograniczała ojcu dziecka ingerowania w zakres funkcji wychowawczych, ochraniając dziecko "parasolem" - bo co on mógł wiedzieć o potrzebach dziecka, skoro go w domu nie bywało.
Oczywiście ojciec, kiedy już był w domu, nie pozwalał sobie w "kaszę dmuchać" i dziecko czuję przed nim respekt a matką, niestety gardzi.
Obecnie ojciec nie ingeruje w zakres funkcji wychowawczych, bo on defacto z dzieckiem problemów nie ma, a skoro ma je matka to wychodzi z założenia "masz babo placek".
To nie w dziecku tkwi problem, lecz w postawie matki dziecka. Być może pragnęła rządzić i rządziła, bo ojca w domu nie było i kiedy ojca nie ma funkcję rządów przejęło dziecko.
Tak to już jest w przyrodzie.
Rozmowa z ojcem dziecka poczynając od słów Przepraszam.....może ulegnie i pomoże odzyskać matce autorytet w oczach dziecka.
A jak nie to jakaś przychodnia rodzinna.
Prawem i katorgą nic nie zdziałacie.....to tylko generuje przestępców:-(
Jeszcze nie raz się ze mną zgodzisz - nie taki wilk zły, jak o sobie pisze
Dla mnie problem tkwi w przyczynach, jak do tego doszło.
A mianowicie - kto w tej rodzinie dominował nad wychowaniem dziecka.
Od autorki tematu prawdy się nie dowiemy (znam to z autopsji)
Moja hipoteza jest taka:
Matka w głównej mierze sprawowała funkcje wychowawcze dziecka a jak to matka, była zbyt dobra i za dużo dziecku okazywała matczynej miłości: Nie stosowała drobnych kar za przewinienia, ustępowała dziecku, nie wyciągała konsekwencji wobec niego z jego złego zachowania, pozwalała mu na zbyt wiele rzeczy a i być może (to moja hipoteza) ograniczała ojcu dziecka ingerowania w zakres funkcji wychowawczych, ochraniając dziecko "parasolem" - bo co on mógł wiedzieć o potrzebach dziecka, skoro go w domu nie bywało.
Oczywiście ojciec, kiedy już był w domu, nie pozwalał sobie w "kaszę dmuchać" i dziecko czuję przed nim respekt a matką, niestety gardzi.
Obecnie ojciec nie ingeruje w zakres funkcji wychowawczych, bo on defacto z dzieckiem problemów nie ma, a skoro ma je matka to wychodzi z założenia "masz babo placek".
To nie w dziecku tkwi problem, lecz w postawie matki dziecka. Być może pragnęła rządzić i rządziła, bo ojca w domu nie było i kiedy ojca nie ma funkcję rządów przejęło dziecko.
Tak to już jest w przyrodzie.
Rozmowa z ojcem dziecka poczynając od słów Przepraszam.....może ulegnie i pomoże odzyskać matce autorytet w oczach dziecka.
A jak nie to jakaś przychodnia rodzinna.
Prawem i katorgą nic nie zdziałacie.....to tylko generuje przestępców:-(